Jest to miejsce znane każdemu, kto choć raz przez Zgierz przejeżdżał. To punkt orientacyjny i wizytówka naszego miasta i jednocześnie najstarsze historycznie miejsce w Zgierzu. Wzgórze, na którym od wieków mieszkańcy wznoszą prośby i szukają odkupienia – wzgórze z kościołem farnym (przy dzisiejszym pl. Jana Pawła II)
Miejsce to owiane jest legendą, która ma swoje korzenie w wierzeniach starszych niż nasz kraj. Wiele osób uważa, że w tym miejscu, zanim pojawił się Zgierz i jego mieszkańcy, znajdował się ważny punkt wierzeń przedchrześcijańskich. Nie ma na to żadnych dowodów, jedynie poszlaki i domysły. Miejsce, gdzie od wieków stoi fara, idealnie nadawało się na miejsce kultów naturalnych. Jest to wzniesienie górujące nad zakolem rzeki, gdzie można było swobodnie prowadzić obrzędy czy to o wschodzie, czy o zachodzie słońca. Inni dają argumenty, że często w takich miejscach chrześcijanie stawiali swoje świątynie, by przepędzić zbierających się na modły ludzi, którzy nadal pozostawali wierni bogom swoich przodków.
Dla historyków liczą się nie tyle poszlaki, ile dokumenty. Pierwszy raz o parafii w Zgierzu i kościele pisano w 1231 roku w Wielkanoc. W istniejącym drewnianym kościele parafialnym p.w. św. Mikołaja odbył się zjazd książąt Konrada Mazowieckiego i Władysława Odonica, bpa włocławskiego Michała i opata sulejowskiego Wielermana. Wiemy to stąd, że wówczas to biskup włocławski Michał wydał w Zgierzu dokument dotyczący zmiany wsi Barkowice, należącej do kościoła katedralnego we Włocławku na wieś Lubotyń, własność klasztoru cystersów sulejowskich. W naszym kościele debatowano między innymi o sprawach polityki względem władcy Śląska Henryka Brodatego. Była to wówczas drewniana świątynia, którą wzniesiono na wzgórzu. Nie był to jednak kościół pod wezwaniem św. Katarzyny a św. Mikołaja. To zresztą nie jedyna ciekawostka. Zgierz nie miał wówczas praw miejskich, był jedynie parafią. Jednak zjazd książęcy świadczyć może, że na jej czele stał wpływowy proboszcz, któremu udało się sprowadzić do swojej parafii tak ważne osoby.
Nie wiemy, kto był pierwszym proboszczem, kto wzniósł kościół czy zaprosił książąt. Wiemy natomiast, że proboszczem w 1255 roku był niejaki Aleksy. Świadczył on pod dokumentami lokacyjnymi dla miasta Warta wydanymi przez Kazimierza I Kujawskiego. Zgierska parafia należała wówczas do Archidiecezji Poznańskiej. Nie ma z tego okresu informacji o tym, jak świątynia wyglądała. Zakładać możemy, że była konstrukcją raczej drewnianą ze spadzistym dachem, krytym gontem z dzwonnicą nad głównym wejściem. Tak wyglądała większość świątyń z tego okresu. W końcu XIII wieku kościół wymagał gruntownego remontu. Dlatego w 1295 roku nałożono na pobliskie wsie, takie jak Szczawin, dziesięcinę na ten cel.
Przełom XIV i XV wieku to budowa nowego drewnianego kościoła z murowanym prezbiterium i zakrystią pod nowym wezwaniem św. Katarzyny. Kościół był już o wiele okazalszy i nowocześniejszy. Wymagał również sporych funduszy, dlatego znów zbierano podatek. Nie wszystkim się to jednak podobało. Nie chciał go zapłacić na przykład Andrzej Dzerząsna. Mieszkaniec Szczawina został podany do sądu przez skarbnika łęczyckiego Sbrosława. To ten urzędnik nadzorował zbieranie pieniędzy na budowę. Sprawa sądowa zakończyła się przegraną skąpego parafianina.
W roku 1506 król Zygmunt Stary ustanowił altarię św. Katarzyny, czyli fundację na utrzymanie kościoła, co podnosiło rangę obiektu i rangę miasta. Należało to wówczas do wyjątków. Królewska para uczyniła to osobiście, przyjeżdżając do Zgierza. Dzięki temu odnowiono świątynię, która była wówczas w złej kondycji. Zyskało na tym również miasto. A dzięki temu, że król i królowa zaczęli dbać o nasz gród, kilka lat później, kiedy Zgierz strawił pożar, zwolniono miasto z podatków. Zygmunt Stary dał nam również prawo propinacji, czyli wyłączne prawo właściciela dóbr ziemskich do produkcji i sprzedaży piwa, gorzałki i miodu w obrębie jego dóbr oraz przywilej do sprowadzania tych wyrobów z innych miast i czerpania z tego tytułu dochodów.
MACIEJ RUBACHA
Źródło: "Zgierz - moja przestrzeń" Nr 1/2020
Zostawiliśmy naszą parafię w roku 1506, kiedy król Zygmunt Stary ustanowił fundację na utrzymanie kościoła. Był to początek rozwoju parafii. Jak pisze w inwentarzu „Fundi Instructi” z roku 1935 ks. proboszcz Jan Cesarz „Na początku XVI wieku w Zgierzu kościół parafialny już jest pod wezwaniem św. Katarzyny […] kościół ten pobudowany w nawie z drewna, a w prezbiterium, zakrystji (pisownia oryginalna) i skarbcu murowany, pokryty był gontem, posiadał: drzwi dwoje, okien dziewięć, ołtarzy pięć – skierowany wielkim ołtarzem ku wschodowi…” Czas ten przynosi wiele zmian, które odcisną się na parafii i samym kościele.
Wiemy, że w 1511 roku prowadzono tu szkołę. W roku 1644 w mieście powstaje kościół szpitalny p.w. św. Wawrzyńca i Józefa. Od tego czasu św. Katarzyna wspominana jest w dokumentach jako kościół farny. Kościół szpitalny przeniesiony został w 1821 roku na cmentarz przy ulicy Skargi (spłonął w 1987 roku). To nie był koniec wzrostu znaczenia zgierskiego kościoła. W 1714 roku pojawia się wiadomość, że w Zgierzu utworzono dekanat, którego dziekanem jest każdy proboszcz św. Katarzyny.
W roku 1818 parafia wchodzi w skład archidiecezji warszawskiej. Urzędujący wówczas proboszcz ks. Józef Goldman postanawia zmienić świątynię i jej otoczenie. W 1820 roku przenosi przepełniony cmentarz z bezpośredniego otoczenia kościoła na działkę za miastem. Miało to pomóc nie tylko w uporządkowaniu terenu przy świątyni, ale przede wszystkim zrobiono to ze względów sanitarnych. Już wkrótce miała zapaść decyzja o budowie nowego obiektu, co nastąpiło zaraz po zdobyciu pieniędzy. Niektóre przekazy mówią, że pochodziły one z dzierżawy gruntów pod domy żydowskich osadników, którzy od roku 1818 zaczęli osiedlać się w Zgierzu. W tym czasie przybywali do miasta nie tylko starsi w wierze, ale i katolicy. Jednak „Umowa zgierska”, którą podpisano w marcu 1821 roku, sprawiła, iż w Zgierzu doszło do bumu osadniczego. Przybywali tu Niemcy-ewangelicy, ale również Polacy-katolicy z terenów Wielkopolski i ościennych regionów, którzy szukali lepszego życia. Parafia rosła i wymagała większej świątyni.
Budowę rozpoczęto w roku 1825. Prowadził ją mistrz murarski Jan Lebelt, który pracował zgodnie z projektem Bonifacego Witkowskiego. Budynek miał klasycystyczną formę z portykiem wspartym na 4 kolumnach nad głównym wejściem. Był długi na ponad 34 i szeroki na 19 metrów. Wysokość kościoła wynosiła 13 łokci, czyli po przeliczeniu około 7 i pół metra. Dach pokryto blachą. Wewnątrz znajdowały się cztery ołtarze. Świątynię poświęcono 17 października 1827 roku. Bardzo szybko zaczęto modernizować budynek. Pierwsze prace odbyły się już w 1856 roku. Z polecenia kolejnego proboszcza Antoniego Gabryjelskiego nad głównym wejściem pojawiła się drewniana dziennica. Następnie powiększono okna, tak aby wpuszczały do środka więcej światła. W tym czasie dobudowano również kruchtę od strony północnej, gdzie postawiono chrzcielnicę. Największą przebudową było dostawienie od strony zachodniej nowego prezbiterium oraz po południowej stronie kościoła drugiej kruchty. Miało to miejsce w 1869 roku. To powiększenie wystarczyło tylko na pewien czas.
Święta Katarzyna w roku 1906 była świadkiem buntu, który zrodził się tak naprawdę w jej łonie. Ówczesny wikary Józef Pągowski, idąc za nurtem rodzącego się na Mazowszu mariawityzmu, w kazaniu napiętnował swojego proboszcza Romana Rembielińskiego. Doszło wówczas do buntu parafian, którzy prawie w całości opowiedzieli się za postępowym wikarym. Proboszcza wyrzucono z kościoła. Po kilku dniach władze na pomoc prawowitemu włodarzowi parafii wysłały oddział wojska. Mimo że nikt nie stawiał oporu, a mariawici sami opuścili kościół, sytuacja pozostała napięta. Żołnierze pilnowali świątyni z bronią tak, aby buntownicy nie próbowali jej odbić. Doszło natomiast do walk o zajętą przez nich kaplicę na cmentarzu. Padły strzały z obu stron i interweniować musiało wojsko. Z czasem, kiedy wierni ks. Pągowskiego założyli swoją parafię na ziemi kupionej na dzisiejszym Przybyłowie, sytuacja w mieście uspokoiła się.
MACIEJ RUBACHA
Źródło: "Zgierz - moja przestrzeń" Nr 2/2020
Książęta, królowie, wojny, pożogi i bunty – na te wszystkie wydarzenia przez wieki patrzyła zgierska święta Katarzyna. U progu XX wieku sama miała stać się potężna i silna. To czas, kiedy z niewielkiej klasycystycznej świątyni zrodził się monumentalny neogotycki kościół, który jest dziś wizytówką naszego miasta. Góruje nad starym miastem i jest drogowskazem tak dla mieszkańców, jak przyjezdnych.
W roku 1910 ksiądz proboszcz Michał Stefański przystąpił do budowy kolejnego na tym wzgórzu kościoła farnego. Wszystko dlatego, że klasycystyczna świątynia z początku XIX wieku, mimo kilku przebudów i remontów, przestała być dla zgierskiej parafii rzymskokatolickiej wystarczająca, stając się po prostu za mała dla wszystkich wiernych. Nowy kościół powstał według projektu Stefana Lemeńe w stylu neogotyckim. Był on architektem powiatu łódzkiego. Ciekawostką jest, że mniej więcej w tym samym czasie co zgierską farę, inżynier Lemeńe zaprojektował 6-piętrowy Hotel „Savoy”, ówcześnie nazywany łódzkim „drapaczem chmur”; dawną siedzibę carskiej policji konnej w Łodzi (dziś Wydział Ruchu Drogowego KWP w Łodzi) oraz okazałą kamienicę znajdująca się przy ulicy Sienkiewicza 18, która była własnością Arona Schlessera. Zaprojektował też własną willę w Kamieńsku („Białą”).
Obecny kościół farny to tak zwany gotyk nadwiślański. Jest to strzelista budowla z czerwonej cegły w układzie trójnawowym z nawą poprzeczną, mającą 47,5 metra długości, 12,5 metra szerokości. Sklepienie nawy głównej wznosi się ponad 20 metrów nad podłogą. Nad budynkiem i zarazem nad całym miastem góruje 60-metrowa wieża. W ostrołukowych oknach znajdują się przepiękne kolorowe witraże.
Budowę rozpoczęto od częściowego rozebrania poprzedniej świątyni. Nowy budynek powstawał zatem nad nawą główną starego kościoła – wszystko po to, by mógł on bez przerwy służyć wiernym. Wielką budowę przerywa w 1914 roku wybuch wielkiej wojny. W czasie, gdy mocarstwa świata walczyły ze sobą, a Polacy próbowali odzyskać niepodległość, budowa zamarła. Wrócono do niej dopiero po zakończeniu wojny. Wtedy jednak pojawił się problem z cegłą, przez co nie można było dokończyć budowy monumentalnej wieży. Wszystko to sprawiło, że budowę ukończono dopiero w roku 1924. Kolejne sześć lat natomiast należało czekać na wyświęcenie nowego kościoła. Dopełnił tego biskup łódzki Wincenty Tymieniecki 13 lipca 1930 roku.
Z okresem budowy nowego kościoła wiąże się również ciekawa historia zniknięcia z parafii obrazu Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny. Przez wiele lat otaczany był on wielką czcią przez zgierskich wiernych. Jednak do naszej parafii przywędrował z Pałacu Arcybiskupów Warszawskich w Skierniewicach. To tam umieszczono obraz, jaki kazał namalować po widzeniu Marii w roku 1621 prymas Wawrzyniec Gębicki. Podczas rozbiorów pałac w Skierniewicach był coraz rzadziej odwiedzany przez prymasów. W zamkniętej i opuszczonej kaplicy, obraz Niepokalanego Poczęcia NMP podczas wizyty w 1823 r. znalazł ksiądz Józef Goldman, proboszcz i dziekan zgierski, późniejszy biskup sandomierski, który postanowił przenieść malowidło do budowanego w Zgierzu kościoła. Początkowo obraz prymasowski znajdował się w głównym ołtarzu zgierskiej świątyni. Z czasem jednak zmieniano jego lokalizację, najpierw do bocznego ołtarza, a po wybudowaniu nowego neogotyckiego kościoła, przeniesiono go na jedną z bocznych ścian. Kiedy historię wędrówki obrazu opisano w „Wiadomościach Archidiecezji Warszawskiej”, artykuł zainteresował kard. Stefana Wyszyńskiego. Czując się spadkobiercą działalności prymasów, postanowił odzyskać obraz, a kiedy do tego doszło, przeznaczył dla niego godne miejsce w archikatedrze pw. św. Jana Chrzciciela w Warszawie. I tak w latach 70. XX wieku cząstka naszej świętej Katarzyny trafiła do jednej z najważniejszych świątyń dla polskich katolików.
Kościół pod wezwaniem św. Katarzyny Aleksandryjskiej stał się również świadkiem wydarzeń II wojny światowej. Już w pierwszych dniach zawieruchy tuż przy kościele niemiecka bomba doszczętnie zniszczyła jeden z domów. Z pewnością to nie on był celem nazistowskiego lotnika, a właśnie kościół, który był symbolem naszego miasta. Miało to sterroryzować mieszkańców. Świątynia jednak ocalała. Niemcy nie dali jednak za wygraną i po wkroczeniu do miasta, zajęli budynek. Na początku przetrzymywano w nim polskich jeńców wojennych i zakładników, których ewentualna śmierć miała trzymać w szachu zgierzan, aby ci nie wystąpili przeciw okupantom. Kiedy walki wokół Zgierza ustały, tuż przy murze kościoła niemieccy żołnierze pochowali kilku swoich towarzyszy broni, którzy zginęli w walce. Kościół katolicki nie mógł być dla Polaków ze Zgierza symbolem i miejscem podtrzymywania się na duchu. Z tego powodu Niemcy zorganizowali w nim magazyn. Na szczęście nie zniszczono świątyni tak, jak stało się to z pobliską synagogą czy przypadkowo zbombardowanym kościołem ewangelickim. Dzięki temu św. Katarzyna przetrwała wojnę i oparła się zmiennym losom. Dziś jest przepięknym symbolem miasta.
MACIEJ RUBACHA
Źródło: "Zgierz - moja przestrzeń" Nr 3/2020
Zdjęcia kościoła na przestrzeni wieków
Najstarszy zachowany wizerunek kościoła św. Katarzyny w Zgierzu - czasopismo „Kłosy” 1872 rok
wnętrze XIX-wiecznego kościoła św. Katarzyny
widok kościoła - międzywojnie
widok kościoła - wybuch II wojny światowej 1939 r.
Widok kościoła w rożnym okresie
widok kościoła - lata 70. XX wieku
wnętrze kościoła - widok współczesny
widok współczesny - widok z góry